Powódź która nawiedziła Dolny Śląsk tydzień temu, dziś pozostawiła po sobie nie tylko zniszczoną infrastrukturę i zalane tereny, ale także niepewność oraz lęk wśród mieszkańców regionu. Chociaż woda powoli ustępuje, a stan rzek zaczyna się stabilizować, skutki kataklizmu będą odczuwalne jeszcze przez długi czas. Dolny Śląsk z jego malowniczymi krajobrazami i rozwijającymi się miastami, zmuszony jest teraz stawić czoła wyzwaniom związanym z odbudową oraz wsparciem dla poszkodowanych. W tym wpisie przedstawimy Wam aktualną sytuację w regionie, trwającą walkę z wodą oraz skalę szkód, jakie wyrządził ten niszczycielski żywioł.
Aktualna sytuacja 24.09
Dolny Śląsk niespełna tydzień po przejściu niszczycielskiej fali powodziowej nadal zmaga się z konsekwencjami tego żywiołu. Chociaż Wrocław będący największym miastem regionu odetchnął z ulgą gdy poziom Odry spadł poniżej stanów ostrzegawczych, sytuacja w innych częściach województwa wciąż jest daleka od idealnej. Fala kulminacyjna przemieszcza się obecnie przez Głogów, a jej wydłużony, spłaszczony kształt oznacza, że stany powodziowe będą utrzymywać się przez dłuższy czas. Taki rozwój sytuacji stawia hydrotechniczną infrastrukturę regionu w stanie najwyższej gotowości, a to zwiększa ryzyko awarii wałów i innych elementów ochrony przeciwpowodziowej.
- W Głogowie zagrożone jest jednak tylko jedno osiedle, które zazwyczaj podczas zwiększonego poziomu wód jest podtapiane – a nie całe miasto – warto to podkreślić, gdyż jest to pozytywna wiadomość.
Cały Dolny Śląsk, w tym 749 miejscowości i ponad 2,3 miliona mieszkańców, nadal znajduje się w stanie klęski żywiołowej. Będzie tak jeszcze do połowy października. Rzeczywiste skutki powodzi odczuwa jednak około 57 tysięcy osób, co ilustruje skalę problemu. W wielu miejscach, w tym we Wrocławiu, infrastruktura publiczna, taka jak szkoły i przedszkola, musiała zostać czasowo zamknięta. Niektóre placówki zostały bezpośrednio zalane, co dodatkowo komplikuje sytuację mieszkańców. Zamknięte są również niektóre cmentarze.
Pomimo tych trudności, w popularnych miejscowościach turystycznych, takich jak Polanica-Zdrój, Międzygórze czy Kudowa-Zdrój, sytuacja nie niesie już żadnego zagrożenia. Przedsiębiorcy apelują, że jest bezpiecznie i zachęcają turystów do odwiedzania tych rejonów. Stanowi to dowód na to, że nie wszystkie części województwa zostały dotknięte w równym stopniu, a dla wielu obszarów głównym problemem jest niebezpieczeństwo spadku dochodów z branży turystycznej – co też pośrednio jest problemem spowodowanym przez powódź.
Walka z wodą
W obliczu powodzi w regionie nie ma konieczności paniki, ale w wielu miejscach trwa intensywna mobilizacja. Służby kryzysowe i mieszkańcy współpracują, aby zabezpieczyć wały przeciwpowodziowe w miejscach, gdzie istnieje największe ryzyko ich przerwania. Szczególną uwagę poświęca się obszarom narażonym na tzw. cofkę – zjawisko, w którym woda w ujściowych odcinkach rzek może podnieść się wskutek spiętrzenia wód głównej rzeki. Zjawisko to dotyczy m.in. rzek Ślęzy, Bystrzycy, Widawy, Oławy, Kaczawy, Baryczy i Bobru, gdzie stany wody mogą ponownie wzrosnąć, pomimo ogólnej tendencji spadkowej w regionie.
W regionach gdzie woda już opadła, służby intensywnie pracują nad przywróceniem przejezdności dróg. Usuwane są naniesione przez wodę zanieczyszczenia oraz osady, które blokują komunikację i dostęp do najbardziej potrzebujących miejsc. Działania te mają newralgiczne znaczenie dla zapewnienia szybkiego dostępu do pomocy oraz wsparcia logistycznego.
W zlewniach dopływów górnej i środkowej Odry prognozy przewidują stabilizację lub spadek stanów wody. Fakt ten daje nadzieję na stopniowe ustabilizowanie się sytuacji powodziowej, choć nadal istnieje ryzyko lokalnych podtopień w wyniku intensywnych opadów deszczu, które mogą wystąpić w kolejnych dniach.
Szkody
Straty spowodowane przez powódź na Dolnym Śląsku są ogromne. Wstępne szacunki wskazują na około 4 miliardy złotych, ale ostateczna kwota może być znacznie wyższa, gdyż nie napłynęły jeszcze dane ze wszystkich powiatów. Największe zniszczenia odnotowano w powiecie kłodzkim, gdzie straty oszacowano na 350 milionów złotych oraz w powiecie strzelińskim, gdzie wyniosły one około 300 milionów złotych. Spośród 162 gmin województwa dolnośląskiego powódź dotknęła aż 128, z czego 41 zostało uznanych za szczególnie dotknięte żywiołem.
Powódź zniszczyła nie tylko infrastrukturę drogową i budynki mieszkalne, ale również uprawy. Zalane pola rzepaku i kukurydzy, a także papryki i pomidory to tylko niektóre przykłady strat poniesionych przez rolników. Wiele gospodarstw będzie musiało całkowicie zrezygnować z tegorocznych zbiorów, co stanowi poważne wyzwanie dla lokalnej gospodarki rolnej.
- Specjaliści z Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa rozpoczęli już inspekcje budynków zalanych przez powódź.
Sprawdzają czy struktury są bezpieczne do zamieszkania i czy nie doszło do naruszeń konstrukcyjnych. W niektórych przypadkach konieczne będą poważne remonty, a nawet rozbiórki budynków, które nie nadają się do naprawy. Dla wielu rodzin oznacza to konieczność poszukiwania tymczasowego zakwaterowania oraz oczekiwanie na pomoc finansową i materialną.
Sytuacja na Dolnym Śląsku po przejściu powodzi wciąż jest trudna. Chociaż stan wód powoli się stabilizuje, skutki żywiołu będą odczuwane przez długi czas. Przed regionem stoi teraz ogromne wyzwanie odbudowy i naprawy zniszczeń, a także wsparcia dla tych, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku powodzi.